Noc przed podróżą z czwartku na piątek nieprzespana!!
Ciepłe pożegnanie przez przyjaciółki - chodź w chacie podobnież było zimno:-) Za oknem na pewno było -13C i śnieg.
Jeszcze o 24.00 próba zintegrowania telefonu z laptopem i pakowanie kosmetyczki.
*jakby nie można było tego zrobić 2 dni wcześniej:-((-totalny brak zorganizowania:-)
1.30 w łóżku, ale myślami przy bagażu, który waży 24,5kg a nie 20,00kg (na wadze łazienkowej)
3.15 POBUDKA, rezygnacja ze "spódnicy" itd i już waliza waży 21,5kg
4.20 wyjazd na dworzec PKP pociąg z Grudziądza do Torunia 4.50
całe 1,5h w zimnie bo nie zdążyła się kolej rozgrzać. W Toruniu herbatka w PKP barze - komunistyczny styl,ale najważniejsze że ciepło. -20C odczuwalna na zewnątrz i już w pociąg do Warszawy. W pociągu tym koniecznie trzeba wykupić miejscówkę (rezerwację) na moim bilecie WAGON8. Pociąg podjeżdża odliczam wagony, ósmy - ostatni razem z innym lecimy z językiem na wierzchu i tobołami. Wagon zaplombowany, maszynista szykuje się do odgwizdania, więc robimy myk i do wagonu 7. Poczucie szczęścia, cieplutko milutko, ale ktoś nas uświadamia że to pierwsza klasa i na pewno nam nie pozwolą zostać. Inni się przemieszczają ja z moją towarzyszką podróży Anią zostajemy- niech nas z raju wyrzucą, sama nie wyjdziemy. Konduktor przychodzi i się zaczyna: maślane oczy, tekst: "ale zimno na zewnątrz i biało Panie konduktorze", czekolada na poczęstunek w pogotowiu. Koniec był taki, że wagony w pociągach liczy się nie od lokomotywy a od końca (więc nasza miejscówka w wagonie od razu za lokomotywą), każdy wagon jest z boku opisany więc nie muszą być po kolei podoczepiane no i możemy zostać w tym przedziale gdzie siedzimy gdyż w 8-ce nie grzeją, bo za oknem taka zima nas zaskoczyła:-))))
W Warszawie w autobusik 175 (tak jak Irminka pokierowała) tylko są 2-3 wyjścia ze stacji jednak się udało za pierwszym razem trafić do właściwego- wybór intuicyjny- pierwsze z lewej:-)